Daray
Klanowicz
Dołączył: 17 Cze 2005
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
|
 Wysłany: Czw 18:46, 10 Lis 2005 Temat postu: Spowiedz Norda |
 |
|
Opowiadanie w klimacie Monastyru-historia mojej pierwszej postaci
Nie pytaj mnie... Tak jestem Nordem. Przeklętym... chodź nikt nie wie dlaczego. Nie, nie morze mi ksiądz pomóc w żaden sposób... Chyba że ... mógłbym się wyspowiadać...?
***
...dopuściłem się zabójstwa, tu nad tą rzeką ...
***
Dobrze opowiem księdzu jak to się stało... chociaż nie wiem czy ksiądz zrozumie więc zacznę od samego początku.
Urodziłem się w Estred Gor , wiem że ksiądz nie wie co to znaczy, mało kto wie. Jest to Twierdza Kruka, stolica państwa nazywanego Nordią Tam wychowywałem się na dworze królewskim. Ojciec chciał bym został oficerem... Marzyły mu się nowe podboje, ale mnie ciągnęła dyplomacja ,piękne bale ,negocjacje i to czego spodziewałem się po byciu emisariuszem. Byłem w tym dobry ,ba nawet bardzo dobry, najlepszy z młodych dyplomatów. Może właśnie dlatego, a może ze względu na mojego ojca zostałem wysłany do Cynazji w misji dyplomatycznej. Dla kogoś może się to wydawać że jest to dziwny zaszczyt. W końcu Cynazja jest krajem jak każdy inny... Przepraszam. Zapomniałem że ksiądz jest stąd. W każdym razie zostałem wysłany do tego pięknego kraju. Był to dla mnie ogromny zaszczyt. Nie chodzi mi tu o wspaniałe bale, a nawet cudowne księgozbioru tutejszych bibliotek. Myślałem o ważnym zadaniu które tu będę spełniał. Wielu ludzi nie związanych ze stosunkami pomiędzy różnymi krajami nie wie że właśnie Cynazja jest adwokatem Nordi na arenie międzynarodowej. Miałem tu pilnować interesów mojej ojczyzny. Wychodziło mi to bardzo dobrze, a przełożeni byli ze mnie zadowoleni. Aż do pewnego momentu...
Zostałem zaproszony na bal do hrabiny D’Fox... Tak mówię o tej mieszkającej w dworku niedaleko stąd... Było to zwykły spotkanie nie związany z interesami Nordi, ale etykieta nie pozwalała nie przyjąć zaproszenia. Podczas bankietu miedzy gośćmi wywiązała się dyskusja na temat Nordi. Dla przeciętnego dyplomaty sojusz z Nordią wydawał się zbędny, wręcz szkodzący państwu gdyż mało kto wie że my, nordyjczy dzielimy się sekretami swych katedr tylko z wybranymi ludźmi... nie, proszę mnie nie prosić, i tak pozwolenie na wejście do Nordi wydają tylko wysocy urzędnicy, a zresztą... nawet sam nie mogę tam wjechać, ale o tym dowie się ksiądz za chwile. Na czym skończyłem ...? a tak na rozmowach o Nordi. Chętnie przysłuchiwałem się ich rozmowie , słuchając, co o mojej ojczyźnie myślą cynazyjczycy. Dyskusja ta wydawała się przyjemna do momentu, gdy pewien mało znaczący szlachcic powiedział nie miłą uwagę na temat moich rodaków. Widocznie nie wiedział że jakiś Nord jest obecny na sali. Resztę balu spędziłem na przyglądaniu się mu, gdy w pewnym momencie oświadczył że musi już wyjść. Nie mówiąc nic poszedłem za nim... i wtedy to się stało. Zdziwiłem się że nie jedzie powozem, ale jego wyjście miało być chyba nieoficjalne. W każdym razie gdy znajdował się niedaleko stąd, przy tej rzece wyzwałem go na pojedynek. Tego dnia wypiła za dużo więc bez problemów odebrałem mu rapier. Schowałem bron. Ten człowiek musiał być bardzo uczulony na punkcie Nordów gdyż dodał „Dobrze że nie jesteś Nordyjskim psem, oni nigdy nie oprą się żądzy mordu”... Tak ,proszę księdza, wtedy go zabiłem.
Trzy dni później dotarła do mnie wiadomość że nie mam prawa mieszkać w ofiarowanej przez mojego przełożonego kamienicy, a co gorsza nie mam prawa reprezentować Nordi jako dyplomata. Wątpię że ktoś nie widział. Wydaje mi się ze to matrański wywiad, z którym Nordia współpracuje już od lat połączył sobie fakt mojego zniknięcia z balu i śmierć owego człowieka.
Od tej pory mieszkam u mojego przyjaciela ,w kamienicy, w centrum Kindle i bardzo często tu przyjeżdżam... Jaką ksiądz dał mi pokutę?
|
|
