Forum Warownia Strona Główna Warownia



Boskość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Warownia Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Xanaroth
Klanowicz



Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska

 PostWysłany: Sob 9:10, 24 Gru 2005    Temat postu: Boskość Back to top

Boskość

Prolog
W surowej komnacie oświeconej delikatnymi promieniami niebios stało dwanaście kamiennych tronów pod dwunastoma filarami przy okrągłym stole. Przy każdym filarze była zawieszona jedna płonąca srebrnym ogniem pochodnia, a pod każdą pochodnią wyryty był jeden znak. I tylko ten znak, jego wzór i kolor, odróżniał dwanaście miejsc, z których każde charakteryzowało się marmurową powagą. Cała sala była zawieszona niby kropla wody podczas deszczu wśród chmur, ściany nie istniały, a sufit – niedostrzegalny najbystrzejszym wzrokiem. Komnata byłaby idealnie symetryczna, lecz tę symetrię zaburzał jeden mały, ale bardzo ważny szczegół – złoty tron, wyższy od wszystkich szarych. Posiadał najcudowniejsze zdobienia, najładniejsze wykończenia, przypominał słońce pośród dwunastu chłodnych chmur. W powietrzu unosił się zapach wielkich zmian...
Dwanaście symboli przedstawiało dwunastu archaniołów, sług Najwyższego Boga. Życie – wiecznie kwitnąca róża, Śmierć – czarny wir wieczności, Powietrze – najczystsza smuga, Ogień – ciepło serca, Ziemia – filar świata, Woda – kropla chaosu, Słońce – najwyższa światłość, Księżyc – nieprzenikniony mrok, Dusza – jedyna poza czasem, Uczucie – fala chaosu, Siła – pięść mocy i Umysł, którego znak ledwie się świecił i był tak słaby, że już prawie nieczytelny. Dało się tylko zauważyć ostre kreski, które nie układały się w jedną spójną całość. Tron pod tym znakiem był pusty... W sali panowała cisza. Wydawało się, że dwanaście osób nie toczy rozmowy, bo też – i tak wie, co powie druga strona. Po pewnym czasie odezwał się Najwyższy Bóg:
- Nadszedł czas... – a jego głos odbił się od nieistniejących ścian i uniósł ku najwyższemu sufitowi, by stłumić siebie samego swoim majestatem i srogością. Gdy odbił się po raz pierwszy - jedenaście uskrzydlonych postaci podniosło się, gdy odbił się po raz drugi – jedenaście sylwetek wypłynęło w przestworza, gdy odbił się po raz trzeci – Bóg zamyślił się... A jego myśli zapowiadały wielkie zmiany, o czym nikt, prócz niego, nie zdawał sobie sprawy...
---
Jedenastu archaniołów pokonywało przestworza, myśląc i marząc jednocześnie. Każdy z nich zdawał sobie sprawę, że obraca się przeciwko bratu – ale czy sensownym byłoby walczyć z Najwyższym? Każdy z nich leciał w myśleniu i tylko ich skrzydła wydawały się być wolnymi – choć było to niewątpliwie błędne przekonanie. Chmury stawały się coraz bardziej postrzępione, wreszcie zanikły całkowicie. Gdzie się znajdowali? Żaden archanioł nie znał odpowiedzi na to pytanie, ale wszyscy czuli i nie dawali po sobie tego poznać, że zbliżają się do Uruviusa, tego, który zgrzeszył, i przyniósł zgubę na samego siebie. Czuli jego emocje, jego strach, jego smutek, ale – myśli pozostawały nieznajome, nadal zamknięte w swojej glinianej skorupce. Uruvius wiedział, że się zbliżają, czuł ich zmieszanie – które było przecież tak łatwo wykorzystać. Byli tacy... przygnębieni? Zagubieni, tak, zagubieni – jak on sam. Quo vadis, deo? ...
---
Rozpętała się bitwa. Miecz przeciw mieczowi, brat przeciw bratu, ogień przeciw ogniu... Uruvius wiedział, że przegra, że jest samotny w tej walce – uciekł więc pod ziemię, w tunele, który sam stworzył. Tak – ten świat był jego i tylko jego! To była wyłącznie jego kraina! To JEST jego dom! Jak oni śmieli...? I wtedy do głowy przyszła mu niesamowita myśl. Dorówna Bogu! Dorówna Mu, stwarzając dwanaście potężnych istot. Istot mu podległych, które za niego stoczą tę bitwę. Nie był wojownikiem, był najsłabszym ze swych braci, ale... posiadał jedną umiejętność, która go wyróżniała. Była nią umiejętność planowania, umiejętność tworzenia i czytania schematów, był nią – Umysł. I zamierzał ją wykorzystać, ażeby wygrać. I udowodnić Bogu, że jest mu równy. Zostać Bogiem...
---

Wchodząc do kompleksu jaskiń, zasunął kamieniem wejście, ażeby zatrzymać pogoń. Choć oczywistym było, że to nie na długo powstrzyma bożych sługusów, dawało mu to te kilka potrzebnych chwil. W środku panował nieprzenikniony mrok. Ze ścian wyrastały czerwone i niebieskie kryształy, lśniące tajemniczym blaskiem. Miejsce to było ziszczeniem jego wyobrażenia mroku, mroku potężnego i nie do przezwyciężenia. To on ustalił reguły tego świata, które już nie mogły być zmienione. Na tym polegało kreowanie – na nadawaniu życia czemuś martwemu. Ta jaskinia była żywym tworem, pulsowała w rytm serca Uruviusa. A był to rytm bardzo burzliwy, rytm pełen strachu przed słabością i niewolą. Coś zadźwięczało. Coś... nieprzyjemnego. Trzask. Uderzenie stalaktytu o ziemię. To wyrwało archanioła z refleksji, przecież miał plany, plany, które nie mogły czekać. Zleciał na dół, do tajemnego przejścia. Było one tak usytuowane, że prawie niewidoczne, zasłaniała je siatka pajęczyn. To zadziwiające, że już zaczęło powstawać życie. Wszystko działa, działa tak, jak miało działać. Przeszedł tunelem ku następnemu pomieszczeniu, stamtąd skierował się jeszcze niżej, aż wreszcie dotarł do kamiennej komnaty. Była wykładana białymi cegłami i zakurzona jakby istniała setki milionów lat. A miała przecież dopiero sześć dni...
---
Czoło archanioła spłynęło potem. Użył całej swej mocy, by utworzyć dwanaście srebrnych kul. To właśnie z nich miał się narodzić człowiek. Każda jego myśl była dokładna jak dłuto artysty, każdy pomysł rzeźbił ciało na jego podobieństwo, każda idea szlifowała rysy na ciele. Bardzo się starał, by te istoty przypominały jego samego. W pewnym jednak momencie zauważył, że przecież mogą się zbuntować – tak jak on – i pogrzebać wszystkie jego plany. I okaleczył człowieka, odcinając mu skrzydła i uziemiając na wieki. Taka była cena życia. Gdy już stanęły przed nim srebrne sylwetki, tchnął w nie ducha walki i umysłu. Dopełniając dzieła, skropił ich usta własną krwią, uprzednio nacinając swoją prawą dłoń. Był już zmęczony, a potrzeba było czasu, by jego krew zaczęła pulsować w ich sercach i żyłach. Odwracając się od swojego dzieła, skierował się ku prowizorycznemu łożu, lecz upadł ze zmęczenia w połowie drogi. Zasnął. Dwanaście srebrnych istot błysnęło w świetle odbitym przez minerały na ścianie. Spokój w komnacie zaburzył dźwięk skrzypienia...
---
Bóg zamyślił się. Przeczuwał to, co stanie się w przyszłości, przeczuwał swoją pierwszą porażkę. Darował swoim dzieciom tyle serca, a one... on... zbuntował się. Dlaczego? Czyżby nowa siła zaistniała we wszechświecie? W jego dłoni pojawił się malutki przedmiot. Była to pusta muszelka, kształtem przypominająca róg. Ze środka dochodził dźwięk morza. Głos, który opowiadał przepiękną historię syreny, która płakała dwa tysiąclecia po utracie swego naziemnego kochanka, którego życie było tak krótkie. Zbuntowała się przeciw światu i wezwała swoje siostry, by pomścić jego śmierć. Zginęło bardzo wiele niewinnych istot. Istot, które jeszcze nie istniały. Których życie miało się rozpocząć za miliony lat. Przejrzyste łzy spłynęły z boskich oczu na krawędź muszli. Odgłosy ucichły. I tylko upadek łez na ziemię zagłuszał krystaliczną ciszę...
---
Rozpętała się wojna. Srebrni giganci walczyli swymi olbrzymimi mieczami z archaniołami, a ci przyzywali gromy z niebios, by pokonać swych wrogów. Ci natomiast, parowali je swoją bronią i kontratakowali. Walka zdawała się nie mieć końca. Gdy Uruvius zdał sobie sprawę z rzezi, którą wywołał, jednym gestem pozbawił życia metalowe istnienia.




-X-X-X

Połowę sprawdziłem, druga pewnia ma mnóstwo błędów. Nie bardzo wiem, jak odmienia się po łacinie Bóg. Tytuł "Boskość" - roboczy. Lepiej prezentuje się chyba w wordzie, niż na forum. Język nieco mieszany, choć miało być poważnie i nieco patetycznie.Proszę o komentarze....
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Sob 19:18, 24 Gru 2005    Temat postu: Back to top

Wydaje mi się, że komentowałem już na gg, ale skomentuję jeszcze raz.

Historie o powstawaniu świata, zarówno tego z mitologii, biblii, jak i twórczości teraźniejszej (np. mitologia Śródziemia - Tolkiena) czuję niemałą niechęć, świat powstał z odpadów skalnych z kosmosu, życie z wody i tyle.. Reszta mnie nie interesuje, a historie o bogach i ich sługach są.. Po prostu fantastyczne.

Mimo faktu wyżej opowiadanie to spodobało mi się, pewnie dlatego, że styl Xanarotha którym są pisane wszystkie jego opowiadania i historie, jest świetny. Nic dodać nic ująć. Oby tak dalej.
 
Zobacz profil autora
Zephonim
Honorowy Zabójca



Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pon 18:06, 26 Gru 2005    Temat postu: Back to top

Bardzo mi się podoba. Świetne opisy. Bóg, nie jestem pewien, odmienia się "dei". Napisz coś jeszcze!
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Warownia Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach