Forum Warownia Strona Główna Warownia



Opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Warownia Strona Główna -> Sesje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Co sądzisz o tego typu rozrywce ?
Świetna zabawa, przynajmniej nie trzeba zjawiać się na czas na sesje ;)
60%
 60%  [ 6 ]
Nawet fajne
20%
 20%  [ 2 ]
Dobre rozwiązanie dla naszego klanu
0%
 0%  [ 0 ]
Nie wiem czy to się uda ;(
10%
 10%  [ 1 ]
Raczej nie...
0%
 0%  [ 0 ]
Nie ma mowy (opcja dla anty-rpgowców -_-')
10%
 10%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 10

Risika
Opiekunka Forum



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

 PostWysłany: Czw 13:46, 23 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Jechali sobie spokojnie. Gdzieś w oddali majaczyły mury miasta do którego zmieżali. Xenar snuł swoje przydługawe opowieści, od czasu do czasu gdy powiedział coś ciekawszego nawet sam Zephonim słuchał go, lecz takie rzeczy żadko następowały. Kawałek drogi przekraczali akurat w milczeniu gdy z lasu wybiegła dziewczyna. Ubrana była w zgniłozieloną bluzkę z rękawami 3/4, granatowe spodnie przylegające do ciała oraz w wysoko sznurowane buty. Z boku zwisała jej chudziutka pochwa w której przechowywała rapier. Włosy miała trochę za ramiona, a oczy były srebrne. Usta wykrzywiał brzydki grymas. Na czole miała wielgachnego guza. Włosy były lekko potargane i możnabyło zauważyć w nich małe listki i gałązki. Ubranie było w podobnym stanie. Stanęła przed nimi.
- Hej, nie widzieliście może brązowej klaczy? Walnęłam głową w konar - powiedziała spuszczając wzrok na końskie kopyta, a jej twarz była cała czerwona - a ona w tym czasie uciekła. Szukałam jej od półgodziny...
- Nie, niestety nie widzieliśmy. Może wróciła do stajni? - powiedział Nevar i uśmiechnął się. - Jak masz na imię?
- Risika, jestem fechmistrzynią w - pokazała palcem w strone murów - o tamtym mieście. A wy jak się nazywacie?
- Ja jestem Nevar, ten tutaj to Xenar.
- Zephonim...
- powiedział 3 z towarzyszy i skrzyżował ręce na torsie.
Dziewczyna skinęła głową.
- Mogę pójść razem z wami do miasta? Oczywiście będę szła pieszo...


Ostatnio zmieniony przez Risika dnia Pią 14:28, 24 Cze 2005, w całości zmieniany 2 razy
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Czw 14:07, 23 Cze 2005    Temat postu: Spotkanie Back to top

Nevar początkowo uśmiechnięty, teraz jednak aktualna mimika twarzy zmieniła się na status zamyślony. Spojrzał w oczy obcej, były tego samego koloru co jego. - to może być ciekawa wyprawa - pomyślał i znów się uśmiechnął, tym razem tylko w myślach.
- Nie musisz iść pieszo.. Hmm Zephonim.. szczerze mówiąc nie podobają mu się za bardzo nagłe zmiany, w ostateczności możemy jechać w trójkę Wink - Nevar
Risika początkowo zdziwiona propozycją, w końcu zmieścili się na jednym rumaku. Ruszyli do miasta. Zeph chichotał pod nosem, później przerodziło się to w siarczysty złośliwy śmiech. Szczególnie dlatego, że zobaczył grupę wieśniaków idącą z miasta na pole. Oni widząc to co widzieli wybuchnęli śmiechem, przewracając się na ziemię.
- To chyba nie był dobry pomysł -_-' - powiedział Nevar - na szczęście już dojeżdżamy...
 
Zobacz profil autora
Risika
Opiekunka Forum



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

 PostWysłany: Czw 14:16, 23 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Jechała razem z Nevarem i Xenarem na jednym koniu. Ten ledwo szedł. Na dodatek Zephonim cały czas się z nich śmiał. Była nieźle zażenowana, gdy nagle zobaczyła wieśniaków, którzy również wybuchli śmiechem na ten niecodzienny widok.
- Strace reputacje... - burknęła coś pod nosem. - Nevarze, prosze zatrzymaj konia. - gdy mężczyzna zrobił to co powiedziała, zeskoczyła z konia i podeszła do Zephonima i jego wieszchowca. - No i czego tak zęby szczerzysz? Wyjmuj noge ze strzemienia, jade z tobą.
Zephonim lekko się ździwił, lecz nic nie zrobił tylko jechał dalej. Risika złapała jego nogę i wyciągnęła ze strzemienia, po czym szybko wskoczyła na miejsce za Zephonimem. Złapała się jego koszuli nachyliła i wysyczała do ucha:
- A spróbuj mnie zrzucić to zobaczysz. - przycisnęła łydki do boków konia dzięki czemu zrównali się z Nevarem i Xenarem.


Ostatnio zmieniony przez Risika dnia Czw 15:40, 23 Cze 2005, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Xenar
Władca Prowincji



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Czw 14:55, 23 Cze 2005    Temat postu: Zaskoczenie Back to top

Choć Zephonim zdziwił się postępowaniem Risiki to był pod wrażeniem jej odwagi. Gdy tylko wskoczyła na jego konia miał zamiar ją zrzucić, ale gdy zagroziła mu zrezygnował z tego planu. Nie wiedział, dlaczego ale ta groźba na niego podziałała. Gdy Xenar przyjrzał się tej sytuacji był zaskoczony. Podziwiał odwagę Risiki. Zauważył, że Risika coś szepnęła do Zephonima a ten wtedy przybladł. Zaciekawiło to go jednak postanowił nie pytać. Patrząc na Risikę pomyślał, że jeśli byłaby czysta może być pociągająca.
 
Zobacz profil autora
Zephonim
Honorowy Zabójca



Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Czw 21:34, 23 Cze 2005    Temat postu: Chcesz ze mnie kpić?? Back to top

Zephonim nie był zadowolny z roli pasażera. Spobodała mu się pewność siebie i odwaga (a może absolutna niechęć?) Risiki. Siedząc z tyłu mógł dokładnie przyjrzeć się nowej towarzyszce. Mimo powitania, jakie mu przygotowała, podobało mu się jej towarzystwo. Spojrzał posępnie na Xenara.
Z oddali drużyna zobaczyła niewielkie miasto, a za nim port, w którym cumowały i odpływały różne statki. Niedalego starego cegalnego łuku, który służył mieszkańcom miasta za bramę była wbita tabliczka z napisem "Puartin". Zabudowę miasta stanowiły w większości białe domy z czerwonymi dachami. Widok z obrazka. Ulicę Puartin były zrobione z żółtych kamieni połączonych rodzajem zaprawy z piasku i kilku innych rzeczy.
Poza domami na całą szerokość miasta rozciągał się port. Był to klasyczny przykład tego typu miejsca - między tawernami chodzili chętni to bójki piraci, a powieteze było przesiąknięte wonią morza i ryb. Kilku ludzi, jakich widzieli rozmawiali o wojnach i bitwach, jak dowódcy, albo weterani kilku przgranych wojen. Czwórka zsiadła z koni, które przywiązali do drewnianego słupa obok karczmy.
 
Zobacz profil autora
Risika
Opiekunka Forum



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

 PostWysłany: Czw 21:56, 23 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Stali przed sporej wielkości karczmą. Co prawda nie była ona jakąś obskurną oberżą, ale żeby zaliczać się do przyjemnych i spokojnych też było jej daleko. Risika poklepała konia na którym jechała wraz z Zephonimem. Odwróciła się do trójki nowych towarzyszy.
- Teraz zostaniecie tutaj tak? - uśmiechnęła się do nich lekko.
- Raczej tak. - odparł Nevar, za to Zephonim nawet sie na nią nie patrzył.
- To dobrze. - uśmiechnęła się szerzej. - Mam nadzieję, że nigdzie się nie ruszycie póki nie wrócę. Chciałabym wam podziękować za dostarczenie mnie do miasta. Mam zamiar też sprawdzić czy w stajni nie ma mojej klaczy i przy okazji się przebiorę, bo teraz nie prezentuje się chyba najlepiej...
- To do zobaczenia! - nie czekając na odpowiedź puściła się biegiem, odwróciłą się tylko na chwilkę by pomachać im. Zatrzymała wzrok na naburmuszonym Zephonimie i uśmiechnęła się do siebie.
Xenar i Nevar patrzyli za Risiką póki nie zniknęła za zakrętem. Zephonim zniecierpliwiony czekał, aż wreszcie wejdą do karczmy.
- No i już jej nie ma...- powiedział Nevar po czym wszedł do karczmy wraz z przyjaciółmi. W karczmie było tłoczno jak na tą porę dnia. Przy szynkwasie siedziało wiele osób, a i stoliki były nieźle oblegane. Xenar wychaczył jeden pusty i wmiare czysty stolik.
- Chodźcie, usiądziemy sobie i napijemy się piwa.
Jak powiedział tak zrobili.
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Czw 22:30, 23 Cze 2005    Temat postu: Rozmowa z barmanem Back to top

Nevar nie wiedział za bardzo co w takiej sytuacji ma robić więc wciąż siedział nic nie zamawiając. Reszta nieco mniej zachęcona, piła dalej. Po chwili podszedł do nich dosyć otyły jak na człowieka - barman, przypominał wyrośniętego krasnoluda.
- 3 000 złota.. - powiedział i uśmiechnął się
- O_O - Zephonim i Xenar zrobili dziwne miny, spojrzeli na puste kufle po piwie i na siebie. To był szok, jak dwa piwa mogą kosztować 3 000 ?! Przecież nawet trzeci towarzysz kompletnie nic nie zamawiał !
Nev ze stoickim spokojem wyjął z kieszeni kilka monet o wartości mniej więcej jednego tysiąca na każdą. To były jego "kieszonkowe" pieniądze które trzymał na wszelki wypadek, traktował je jak kilka złamanych miedziaków. Tym razem zamierzał się ich pozbyć. Podniósł rękę z monetami kiedy usłyszał śmiech barmana.
- Człowieku ile ty chcesz dać za dwa piwa ? W dodatku sam nic nie kupiłeś, oczywiście żartowałem - powiedział średniej wielkości brodacz - dwa piwa kosztują najwyżej 40 miedziaków, ale jeśli coś dla mnie zrobicie to mógłbym dać je za darmo, a nawet.. - szeptał - kilka beczek wina..
- Nie, dziękuje, mam tego pełną Dragonijską piwnicę - Nevar zgasił barmana, bowiem wiedział, że Dragonijskie piwnice są ogromne i nawet przytulne, sam kiedyś taką widział, mogą pomieścić wyposażenie nawet dwudziestu karczm takich jak ta jego.
- Więc może... - nie wiedział co powiedzieć - ah pieniędzy też pewnie nie chcesz ?
- Zgadza się - uśmiech spowił twarz Neva - Nie kombinuj - przeszedł na "Ty" - Wystarczy jak załatwisz nam szybko transport na wyspę obok.
- Da się zrobić ! - ochoczo zawołał barman, spoglądając na Zephonima i Xenara - Wy też ?
Obaj przytaknęli równocześnie, gdy to zobaczyli na ich twarzach pojawiły się lekkie rumieńce.
- To może wydawać się trochę śmieszne, ale.. wiecie jak nazywa się ta karczma ?
Próbowali sobie przypomnieć, jednak Zephonim był najszybszy
- "Pod kotwicą"
- Właśnie tak, tylko, że jak pewnie zauważyliście nigdzie nie ma żadnej kotwicy, a była. Mówiąc wprost: Piraci będący w porcie ukradli ogromną kotwicę która była niegdyś zawieszona nad wejściem do karczmy. Czy możecie ją odzyskać ? - opowiadał barman wciąż stojąc przed podróżnikami. - Dowiedziałem się, że chcą odpłynąć jutro z rana, więc musicie się pospieszyć.
 
Zobacz profil autora
Zephonim
Honorowy Zabójca



Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pią 16:52, 24 Cze 2005    Temat postu: Przygoda, przygoda. Każdej chwili szkoda Back to top

Jeszcze chwilę zostali w karczmie, a po krótkiej naradzie wyszli przed budynek. Xenar rozejrzał się po porcie szukając wzrokiem Risiki a Nevar podszedł do jakiegoś starego marynarza, być może kapitana, z którym zamienił kilka zdań - pytał się co i jak w porcie, kiedy wypływają statki i kto sprawuje tu władzę.
Po jakiejś chwili podszedł do Zephonima.
- Słuchaj, Zephon. Mam zadanie, właśnie dla ciebie.
Zephonim wysłuchał.
Gdy słońce zaczęło zachodzić mroczna postać wykradła się poza granice miasta, poza zatłoczony port i opuszczone ulicę w części mieszkalnej.
Zephonim szedł po piaszczystej plaży wsłuchując się w szum morza. Nigdy go nie widział - wychował się wśród lasów i puszcz. Na horyzoncie majaczył ciemny kształt. Półelf doszedł tam po jakimś czasie, co zresztą dla niego nie trwało zbyt długo. Im bliżej był, tym wyraźniejszy był kształt. Mimo ciemności Zephonim doszedł do wniosku, że to wrak statku wyrzuconego na brzeg. Widział też ogień, co jednak go nie zdziwiło, bo Nevar o wszystkim mu opowiedział.
Z odległości ok. stu metrów Zephon usłyszał rozmowy dużej grupy ludzi, piratów, którzy ukradli kotwicę karczmarza. Wyłonił się zza wydmy.
Grupa piratów siedziała przy ogniu pijąc piwo i jedząc na wpół surowe mięso. Wódz - bo z takiego uważał się najsilniejszy pirat - siedział na kłodzie. Miał gęstą ciemnoczarną brodę i krótko scięte włosy. Tam gdzie nie było brody były liczne blizny, mówiące dużo o długości awanturniczego życia. Wszyscy mówili o łupach, złocie i - najważniejsze - o kotwicy, którą chcieli jutro sprzedać w innym porcie za duże pieniądze. Zephnim zaczął słuchać każdego ich słowa.


Ostatnio zmieniony przez Zephonim dnia Pią 19:32, 24 Cze 2005, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pią 17:51, 24 Cze 2005    Temat postu: Początek walki Back to top

- Ty ! co tak tam stoisz ! Chodź tutaj, szybko - Krzyknął wódz piratów.
Zephonim początkowo zdziwiony, później uśmiechnął się, wiedział, że sprawy przyłączania się do bandy ma już za sobą. Był spokojny. Podszedł i usiadł na jednej z leżących, ściętych nadbrzeżnych palm.
- Podajcie no mu mięsa - powiedział do reszty, którzy, szczerze mówiąc byli nieufni, nigdy wcześniej nie widzieli Zephonima, postanowili być cicho, wydawało im się, że szef jest trzeźwy. Tak nie było.
Siedzieli tak do rana kiedy to, wszyscy mieli czas wytrzeźwieć.
- Kim ty jesteś ? - zapytał Zephonima, dowódca - nigdy cie tu nie widziałem.
- Jak to mnie nie pamiętasz szefie ? - próbował się wybronić
- Śmiesz wątpić ?! - ryknął - Łapać go !!
- Ale - Zeph zdziwiony nie wiedział zbytnio co zrobić prócz ucieczki, więc zaczął biegnąć w stronę portu.
Tymczasem w porcie...
- Zephonim gdzieś poszedł ? - zapytał Xenar
- Tak.. Nie ma go już dosyć długo, pójdę sprawdzić co się tam dzieje... - Nevar wstał z karczemnego krzesła i wyszedł na zewnątrz. - jeśli nie wrócę za kwadrans możesz iść brzegiem morza, znajdziesz nas. - dorzucił zza drzwi. Xen spojrzał na klepsydrę która leżała na stoliku, piasek w niej był już przesypany co do ziarnka. Odwrócił ją.
Zeph wciąż biegł, wiedział, że jeszcze daleko do miasta, a tymczasem za nim wciąż była banda około 15 piratów.
W oddali zobaczył rozwiewający się cień jakiejś postaci. Szybko rozpoznał, że jest to Nevar, miał wyciągnięty miecz. Zephonim był już obok.
- Co robisz ? ich jest zbyt wielu, nie damy im rady heh heh - zatrzymał się i próbował złapać oddech.
- Spokojnie, mamy jeszcze 10 minut na dobrą zabawę.. - powiedział z ironicznym uśmiechem Nev. Wojownik zrozumiał i także wyjął swój miecz.
Piraci dobiegli i okrążyli dwóch bohaterów, czuli się tak jak za pierwszym razem w jaskini gildii złodziei bydła, tym razem czuli, że wygrają. W końcu piraci liczą tylko na siłę, podczas gdy oni wolą ćwiczyć swoją zręczność i taktykę.


Ostatnio zmieniony przez Nevar dnia Pon 17:27, 04 Lip 2005, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Xenar
Władca Prowincji



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pon 19:23, 27 Cze 2005    Temat postu: I nastepny pościk Back to top

Podczas gdy Nevar i Zephonim mieli zamiar walczyć, Xenar pomyślał, że poradzą sobie sami a jeszcze dobrze się przy tym zabawią. A tymczasem on poszedł szukać Risiki. A przy okazji postanowił zwiedzić okolicę. Ulice tu były brukowane. Różnej wielkości domy głównie zbudowane były z drewna oraz kamieni. W poszukiwaniu Risika przemierzał ulice. Nie wiedział, dlaczego ale ona mu się podobała. Co może w niej być takiego, że podoba mi się? Gdy nigdzie nie mógł jej znaleźć udał się na targ jednak tam również jej nie było. Gdy po dłuższych poszukiwaniach nie znalazł jej usiadł na schodach przed jakimś dużym budynkiem i zapalił fajkę. Miał nadzieję, że może Risika będzie przechodzić obok…
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pon 22:03, 27 Cze 2005    Temat postu: Walka z hersztem piratów Back to top

Tymczasem nad jednym z piaszczystych brzegów rozgorzała walka w której jedynymi odznaczającymi się byli dwaj wojownicy, wyglądali jak bracia, obaj ubrani w szare, a na pewno ciemne barwy które można rozpoznać z daleka. Wirowali między kilkoma oponentami niezgrabnie wymachującymi szablami z stali, dosyć silnego acz taniego materiału w tych czasach. W końcu przywarli do siebie plecami, zgrani jak nigdy. Zephonima opuściła nieco wola walki, pomyślał o pomocy, co dziwne pomyślał o Xenarze, szybko jednak odgonił myśli o nim. W końcu to był elf (!).
- Nie damy rady ! - nie wytrzymał - Gdzie jest Risika ? - wyrwało się z jego ust choć wcale nie zamierzał tego nawet szepnąć.
W tej samej chwili nie czuł już przywierającego do jego pleców Nevara, zerknął przez ramię i zobaczył, że podchodzi do największego z nich - Szefa tej bandy, tego który zamierzał go zabić, tego który przyjął go serdecznie, a później nie poznał. W sumie rzeczywiście go nie znał, ani trochę.
- Nie potrzebujemy jej - twardym i stanowczym głosem odpowiedział Nevar - Przynajmniej.. NIE JA - gdy wypowiedział te dwa słowa, szyja dowódcy została rozcięta na dwie chirurgicznie równe części, razem z głową wylądowała na piasku. Wystarczył jeden silny cios z impetem który czasem odzywał się w jego mięśniach, wystarczył jeden impuls, jedno niepotrzebne słowo kompana. Gdy to zrobił był z siebie zadowolony, doskonale wiedział co zrobi z resztą zgrai. Zabije. Nie tak jak robi to zwykle, bez zbędnej uwagi, a z nieograniczoną przyjemnością, czując każde cięcie długiego bolesnego ostrza.
Zephonim widząc ciało dowódcy, który jeszcze wcześniej był dla niego śmiertelnym niebezpieczeństwem, nagle oniemiał, czuł i wielką ulgę i ból, zduszony w samym centrum jego sumienia. Sytuacja w jakiej znaleźli się oboje nie pozwoliła na stanie w miejscu, musieli się ruszyć, to jeszcze nie był koniec. Zeph sparował zamaszyste cięcie w nogi, wykonane z niespodziewaną precyzją przez chudego pirata, całkiem trzeźwego, z opaską na oku. Tak.. To było odwiecznym pytaniem niektórych ludzi, po co noszą opaski ? Tym razem nie potrzebował na nie odpowiedzi. Jeden zwinny ruch i chuderlawy oponent leżał w dwóch kawałkach, ślad rozcięcia zaczynał się na prawym udzie, kończąc na lewym płacie szyjnym. Gdyby widział to ktoś kto potrafi robić tylko dokładnie, np. Nevar, zganił by go za prostotę cięcia. Nie widział tego.. i dobrze.
W tym samym czasie gdy bezwładna szabla pirata upadła na ziemię, Nev uderzył rozgrzaną od gorejącego piasku podeszwą buta, w szczękę najbliższego przeciwnika. Można było usłyszeć chrupnięcie kilku kości, ale tylko z bliska, toteż sadysta który zadał mu ten ból uśmiechnął się kiedy to usłyszał. Uśmiech był pełen zadowolenia, ale nie posiadał grama szczerości. Zaraz po tym wskoczył na ramiona kolejnego, lekko przekręcając całym ciałem. Kark nieco odskoczył od swojej zwykłej pozycji, był skręcony oczywiście. Nevar wciąż stał niemiłosiernie na ramionach nieżywego przeciwnika, czekając aż upadnie i pozwoli mu zejść spokojnie, bez niepotrzebnego obciążenia, na ziemię. Tak też się stało. Z wyrzutem spojrzał w stronę trupa. Zapewne coś nie wyszło z zejściem, mimo, że każdy widz który oglądał by tą walkę oniemiałby patrząc na starcie.. które tak właściwie było z góry przesądzone.
Zostało trzech, nie wiedzieli za bardzo czy uciekać czy próbować coś zrobić, może podstęp ?
Nevar usiadł na kamieniu. Zdjął but i wysypał niesworny piasek przeszkadzający w walce.
- Masz pole do popisu - powiedział do Zephonima nachylając się i zawiązując but.
A on tylko skinął głową.
Jeden z piratów wyszczerzył zęby, nie potrafił ukryć pułapki którą gotował dla zaprawionego w bojach wojownika. Rzucił sztyletem.
Zephonim w ten sam sposób co Nevar kilka chwil przedtem i z taką samą siłą, mimo, że broń której używał nie była dwuręczna, odbił, roztrzaskał na niepoliczalną liczbę części, prymitywne coś, mające być w ich odniesieniu zaledwie nożem. Jeden z tych kawałków trafił w oko właściciela. Upadł i był tymczasowo niezdolny do walki. Zeph rozczarowany tym, że zmalała szansa na dobrą zabawę, przebił ostrzem dwóch obok. W ten sposób redukując całkowicie możliwość ciekawego zakończenia walki. Potencjalnie przyszły trup pozbierał się z ziemi, podczas gdy dwaj jego kompani upadli i już nigdy nie powstaną, wiedział o tym dobrze. Dlatego zaczął zwiewać w stronę statku.
Gdy Zephonim z zaciekawieniem przyglądał się uciekającemu robakowi, obok niego przeszedł Nevar.
- Musimy jeszcze wziąć tą głupią kotwicę - rzucił przelotne spojrzenie - biegnijmy !
Tak też zrobili. Po chwili znaleźli problem, a dokładniej dwa, choć ten drugi był niczym. Kotwica leżała spokojnie, zbyt ciężka by ją unieść, obok niej siedział zmęczony dezerter.
Nie przejęli się nim, za to poszukali części do stworzenia prymitywnego wózka, bynajmniej czegoś na wzór tratwy z kołami. Po chwili wszystkie częście były gotowe. Następne kilka minut poskładane zostały w sprawny wózek.
- Ty. - Nevar wskazał mieczem na spokojnie przyglądającego się im robocie pirata - Albo nam pomożesz albo zginiesz.
Śmiertelnie poważny warunek jaki postawił był wprost nie do odmówienia. Wykonał co mu kazano. W mig kotwica leżała na tratwie z której zwisał gruby sznur.
- A i jeszcze pomożesz nam to zaciągnąć do miasta oczywiście. - dodał
Dojechali gdy było już długo po południu. Stanęli przed karczmą, dezerter postanowił dać nogę, udało mu się, nie był już im w końcu potrzebny.
- Zrobiliśmy to, teraz zapewnij nam transport.. - Nevar stanął w drzwiach.
- ...I sześć beczek wina na drogę... - dodał Zephonim mocno spragniony po walce na gorącej plaży.
- Serdecznie wam dziękuję ! Jedzenie i picie macie zapewnione ! - zawołał barman zza lady - statek odpływa jutro o świcie, tymczasem zatrzymajcie się u nas, zbliża się już wieczór.
Oczywiście za darmo - sprostował z uśmiechem.
Nevar zastanowił się tylko gdzie jest Xenar, po czym wziął klucz i wraz z Zephonimem ruszyli na górę do ... bardzo eleganckich i zadbanych pokoi, naprawdę.
 
Zobacz profil autora
Risika
Opiekunka Forum



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

 PostWysłany: Wto 19:06, 28 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Po jakimś czasie Xenar zobaczył Ris biegnącą w jego stronę. Zatrzymała się sapiąc.
- Uch... już jestem. - oparła ręce o kolana i zgięła się w pół oddychając ciężko. Ubrana była tym razem w niebieskie szerokie spodnie, białą bluzkę i brązową skurzaną kurtkę, a na szyji dziwny czarny naszyjnik składający się z dwóch rzemieni. - Gdzie reszta?
Xenar przez chwilę się jej przyglądał za nim odpowiedział.
- Poszli odzyskać kotwicę dla jakiegoś kapitana którą ukradli piraci. Poszli na plaże.
Risice rozszerzyły się oczy ze zdumienia - Że co prosze? Ale oni są strasznie niebezpieczni! Może im się coś stać! A Zepho... - zamilkła w tym momencie. - musimy im pomóc! - ignorując zmęczenie pociągnęła Xenara na plaże.
To szli to biegli, lecz nigdzie nie było widać towarzyszy. Po jakimś czasie Ris zobaczyła ciała jakiś ludzi. Pomyślała o najgorszym. Wbiła paznokcie w ręce aż do krwi i puściła się biegiem w strone ciał. Przyjżała się im pożadnie na szczęscie nie zauważyła by któryś z martwych był jej nowym przyjacielem. Odwróciła się w stronę Xenara.
- Myslisz, że to oni zabili ich wszystkich? - powiedziała zdumiona.
- Wiesz... podróżuje z nimi od niedawna... nie wiem jak walczą. Ale to możliwe - uśmiechnął się do niej.
Risika skinęła głową i kopnęła piasek.
- Wracajmy. Może na nas czekają. Mam nadzieje... - ściągnęła brwi na chwilę, wzięła xenara pod ramie i ruszyła z nim plażą w stronę karczmy. Po jakimś czasie doszli na miejsce. Xenar podszedł do osoby za ladą i spytał czy jego przyjaciele już wrócili. Dostał potwierdzenie i uśmiechnął się do Ris.
- Są. Chodźmy do nich.
Jak powiedzieli tak zrobili...
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Wto 19:28, 28 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Nevar siedział na łóżku w pokoju, miał czas na rozmyślanie. Tymczasem Zephonim zasnął na łożu obok. Przynajmniej tak zdawało się jego kompanowi.
Kilka słów.. "Nie potrzebujemy", a raczej "nie potrzebuję" jej, czy też go, bo tak miało to zabrzmieć. Kilka słów, Zephonim gdy to usłyszał bardzo się wtedy zdziwił, wolał jednak nie wszczynać tego tematu. Nevar wcale nie miał na myśli jej, w tamej chwili kompan walki mógł wymienić jakiekolwiek imię na świecie, Xenar, Zephonim, Risika, czy nawet barman z karczmy "Pod kotwicą" (co w aktualnej sytuacji wydawało się żałośnie śmieszne), a i tak odpowiedź była by wciąż ta sama: Nie potrzebuje go/jej. Żałował tego co powiedział. Jednak.. Był to jego idealny sposób na zebranie w sobie złości, nienawiści, wszystko połączone w całość w środku. Szybko przechodziło z postaci eterycznej słownej w siłę, w impet, bez którego nie zabiłby najgroźniejszego wroga. W końcu odzyskał całkowitą przytomność, coś zabolało go w plecach, był zbyt zmęczony by to sprawdzić. Zdjął tylko płaszcz i górną część ubrań, nie zamierzał oglądać przelicznych ran których nawet nie pamiętał, nie wiedział, że coś go bolało, nie czuł bólu, zawsze po. Zgasił świecę powoli topniejącą na brzegu blatu stolika. Jednak zanim to zrobił spojrzał na dwa inne puste łóżka, lekko podniósł prawą brew. Położył się i prawie zasnął gdy usłyszał...:
- hrrrrr !
Lekko się przestraszył po czym przypomniał sobie o Zephonimie i uśmiechnął sie. Usnął.
Nagle usłyszał głośne pukanie, a zaraz po nim rozchyliły się drzwi wejściowe. Stanęli w nich Xenar i Risika.
 
Zobacz profil autora
Zaklinacz
Klanowicz



Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź

 PostWysłany: Wto 19:42, 28 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Blond długie włosy z grzywką zakrywajacą mu prawą część twarzy, jeden kolor oczu, nigdy nie były do określenia czasem czerwone, czasem niebieskie, bywają zielone, a czasem szare, nigdy innego koloru, kształt, jego oczy miały wyglad kocich, ubranie codziennie innego koloru ale w jednym kolorze ( co nie znaczy ze w tym samym odcieniu)
na dłoni trzy pierścienie - na serdecznym i na środkowym niebieskie na serdecznym stalowe, jego bronią była.... no cóż nigdy nikt nie widział by nosił jakąkolwiek broń.
Co do nastawinia do magów to uważał, że magia go wybrala, a nie on ją. On jej nigdy nie akceptował, magia czasem czarowała nim, zawsze to bolało i zawsze nie do przewidzenia.


*******************************************************

Siedział w karczmie sączac od niechcenia piwo bardziej podobne do sikacza niż do napoju robionego przez jego przyjaciela... tak to piwo było mocne, zdrowe i dobre, a to wolał nie myśleć... Spojrzał na parszywego barmana, ciągle sie głupkowato uśmiechał, nagle przyszedł jakiś obcy
- Zrobiliśmy to, teraz zapewnij nam transport.. - jakiś gość stanął w drzwiach
- ...I sześć beczek wina na drogę... - dodał drugi czlowiek najwidoczniej mocno spragniony
- Serdecznie wam dziękuję ! Jedzenie i picie macie zapewnione ! - zawołał barman zza lady
- Statek odpływa jutro o świcie, tymczasem zatrzymajcie się u nas, zbliża się już wieczór. Oczywiście za darmo - sprostował z uśmiechem.
Co oni dla niego zrobili że jest taki łaskawy ? Ten pies, znaleźli męża dla jego córki?
Mar wstał podszedł do barmana poprosił o pokój obok tych ludzi i zaczął iść za obcymi.
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Wto 20:47, 28 Cze 2005    Temat postu: W porcie Back to top

Nacisnął złotą twardą klamkę. Nie otworzyło się. Drzwi były zamknięte na klucz. Oczywiście nie wiedział, że wcześniej zamkła je Risika. Spojrzał przez dziurkę od klucza. W pokoju było ciemno. Co chwilę słyszał jak ktoś chrapie. Denerwujący dźwięk skierował w końcu jego nogi do własnego pokoju, zamknął drzwi i zasnął, próbując ustawić zegar umysłowy na rano. Chciał zdążyć wstać przed nimi.
Było już rano. Za drzwiami dało się usłyszeć kroki kilku ludzi. Mar początkowo się przebudził i leżał, zapominając o obcych. Gdy skapnął się że to byli oni, wyskoczył z łóżka jak z procy dobiegając do drzwi, przekręcając kluczyk i wprost wybijając je z zawiasów. Jego natarczywość spodowała prawie wypadnięcie przez barierkę na piętrze.
Grupa stała już przy zacumowanym statku. Nie był zbyt duży, załoga mogła pomieścić do dziesięciu ludzi. Pięciu z nich już czekało. Byli to zaprawieni w żeglowaniu marynarze, właśnie zaczynali śpiewać jedną ze swych starych piosenek.
Mar ukrył się za palmą nad brzegiem, wychylił głowę by spojrzeć na nieznajomych. Z upartością osła wciąż wpatrywał swe różnokolorowe oczy w drużynę. Nikt nawet nie podejrzewał o co mu może chodzić.
- Dzięki - powiedział jeden z nich, w szarym płaszczu, do znanego już barmana - Kiedy odpływamy ?
- Kiedy tylko chcecie, proponuję... za 15 minut ? - zaproponował brodacz
- Świetnie - rzekł Xenar, który czuł się jakby miał płynąć na gapę, w końcu nie przyłożył palca do pomocy w odbiciu kotwicy.
Usiedli na wbitych w ziemię grubych palach, które zapewne miały służyć do zawiązywać sznurów, czasem nawet odbywały się tu konkursy: Kto szybciej rozwiąże "Supeł Gordyjski" - tak nazywali tą marynarską dyscyplinę. W końcu to oni byli prowodyrami w zawiązywaniu jakichkolwiek supłów, poczynając od tych które teraz mieszczanie, chłopi, arystokracja czy też królowie, zawiązują na swych butach każdego dnia, do tych ogromnych, niezniszczalnych dla pięści człowieka czy elfa.
 
Zobacz profil autora
Zaklinacz
Klanowicz



Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź

 PostWysłany: Wto 22:10, 28 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Właśnie podziękował bogu jeśli istnieje, że ma eleganckie ubranie troche pieniędzy też miał..
- Uff, gdzie oni płyną? - Mar myślał o swoim zadaniu - jeśli trzeba będziemy ich śledzić, w wodzie to nie problem dla ciebie... dla nas
jakiś głos który był bliżej nie określony odpowiedział mu
- Ymhy - "te jego rozbudowane odpowiedzi dobijają mnie" - pomyślał Mar
- A co jeśli płyną... tam gdzie nie powinni?
- Nic, przeszkodzimy im... ewentualnie zabijemy
- Nie my, tylko ty, wiesz że tak prostackie metody doprowadzają mnie do mdłości - przez Mara przeszedł dreszcz
- I mówi to osoba która.... - w tym momecie Mar wyrzucił ją/jego to coś z swojego mózgu, już nie słuchał ani słowa, wiedział co by usłyszał, a tego raczej nie chciał
- Dobrze, że ten.. to coś mi pomaga mimo wszystko, ale zacznę od przyziemnych metod.
Podszedł do marynarza na statku w ogóle nie patrząc na ludzi których widział w karczmie.
- Czego tu szczurze lądowy ?!
- Em.... Właśnie patrzyłem na tą łódź która jest emm.. - spojrzal na łajbe która omal nie tonęła, była delikatnie mówiąc w złym stanie.
- .... piekną... łodzią
- Durnia ze mnie strugasz ? Gadaj co chcesz bo ci....
- Nie nie, jestem tylko ciekaw gdzie płyniecie tą łodzią
- Płyniemy na sąsiadujacą wyspe
- To świetnie, właśnie się tam wybierałem czy nie mógłbym z wami...
- NIE!!! Okręt to nie miejsce dla takich jak ty
- A co z tamtymi ludźmi ?? - Mar pokazał na Nevara i reszte
- Oni są marynarzami, a ty wypierdkiem życia spie$@#%*! stąd - Na twarzy Mara pojawił sie zawód odwrócił się i nagle z pierścienia Mara wysunęło się ostrze, a Mar w ułamku sekundy się odwrócił - MÓJ OJCIEC BYŁ MARYNARZEM, CZY TO WYSTARCZY ??!!
- Ymm... tak prosze Pana, prosze tutaj zostać i rozgościć sie, jak u siebie w domu - zaskamlał marynarz (miał przecież 1,5 m ostrze z pierścienia na swoim gardle)
- Zawsze to działa hehe - szepnął do siebie Mar - kiedy wypływamy?
- Właśnie teraz
- No nic prosze Pana - i juz go nie było, Mar po minucie poczuł delikatne szarpniecie oznajmiajace o tym że "statek" ruszył.
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Śro 12:17, 29 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Łódź która właśnie odbiła się od brzegu była rzeczywiście ładna. Jedynie Mar spoglądał na wszystko przez pryzmat, trudno się mu dziwić skoro ma rozdwojenie jaźni. Drewniana powłoka statku była pomalowana na kolor niebieski, przy wychylni sterczało kilka gigantycznych tarcz, niby do obrony, niby do ozdoby. Kiedyś był używany przez starych piratów, teraz odrestaurowany służy jak transport różnego rodzaju jedzenia, win i piwa.
Maszty koloru białego trzepotały lekko na czystym i świeżym powietrzu.
Drużyna siedziała na specjalnie przyniesionych stołkach, które przypominały nieco bardziej fotele, bo obite niebieskim materiałem. Siedzieli tak opalając się na gorącym słońcu. Nevar nie wytrzymał, dostał choroby morskiej. Wstał i chwiejnym krokiem udał się do swojej kajuty. Na jego drodze przy drzwiach stanął bliżej nieokreślony człowiek o blond włosach. Nigdy wcześniej go nie widział, a gdy ujrzał jego wykrzywiony ironiczny uśmiech, od razu go znienawidził.
- Kim jesteś ? Na pewno nie należysz do załogi tego statku. - w swoim zwyczaju przywitał nieznajomego.
- Nikim kogo byś potrafił pokonać.. - odpowiedział, a jego uśmiech wciąż pozostał niezmyty.
Przeczuwając niebezpieczeństwo Nevar szybko wyjął miecz i odbił lśniącą klingę przeciwnika która już sterczała przed jego twarzą. Zdziwił się gdy zobaczył że tajemnicze ostrze wystaje z pierścienia.
Obaj zadali sobie kilka ran ciętych, po chwili Nev nie wytrzymał i z jego sygnetu wypadła fala silnego podmuchu wypchnęła wroga z furią o ścianę. Prawie tak jak kiedyś postąpił z Zephonimem. Deski na których oparł się Mar ledwo trzymały się reszty. Nevar widząc to zasadził siarczystego kopa prosto w jego korpus. W ścianie została ogromna dziura, a Mar wypadł do wody.
- Straż ! Pilnować go ! - Nev krzyknął na zewnątrz, po chwili przybiegło trzech marynarzy.
Złapał się za brzuch i wrócił do kajuty, opadł na łóżko i popatrzył na rany z których wciąż jeszcze wypływała krew. Sprawdził też w lustrze szramę która ciągnęła się przez cały kręgosłup, dało się ujrzeć białe kości, a po obu stronach zakrzepła krew.
- Kiedy to się mogło stać ?! - pomyślał - ..Ah tak, demon.. jak mogłem tego nie zauważyć..?
Stracił przytomność i opadł na ziemię.
 
Zobacz profil autora
Zaklinacz
Klanowicz



Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź

 PostWysłany: Śro 13:19, 29 Cze 2005    Temat postu: Back to top

zamian postów pierwszy jest Xenar

Ostatnio zmieniony przez Zaklinacz dnia Śro 14:29, 29 Cze 2005, w całości zmieniany 2 razy
 
Zobacz profil autora
Xenar
Władca Prowincji



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Śro 14:07, 29 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Gdy Xenar opalał się już dobre pół godziny postanowił, że nie chce się spalić i postanowił zejść na dół do swej kajuty jednak wcześniej przyjrzał się Risice. Jej opalone ciało wyglądało bardzo ponętnie w blasku połyskującego słońca. Zastanawiał się czy może liczyć na coś z jej strony. Gdy tak się w nią wpatrywał zauważył, że pomału odwraca wzrok w jego stronę. Nie chcąc by zauważyła, że się jej przygląda szybko odwrócił wzrok i zaczął patrzeć w niebo. Choć prawie wcale jej nie znał bezpodstawnie robił sobie nadzieje. Stwierdził jednak, że nie uda się do swojej kajuty, lecz pójdzie zobaczyć, co z Nevarem. Gdy był w korytarzu, z którego wchodziło się do jego kajuty zdziwił się, ściana rozwalona a nikogo tu nie było. Gdy przyjrzał się dziurze w ścianie trochę dokładniej zauważył, że tę dziurę zrobił ktoś uderzając w ścianę całym ciałem z dużą prędkością a zapewnie potem wpadł do wody. Gdy wyjrzał przez dziurę na zewnątrz nie zauważył jednak nic prócz kilku połamanych desek unoszących się na wodzie. Doszedł do wniosku, że coś jest nie tak. Natychmiast wbiegł do kajuty Nevara. Gdy zauważył, że ten pocięty leży na podłodze myślał, że nie żyje. Jednak postanowił, że sprawdzi puls. Na szczęście Nevar żył. Xenar doszedł do wniosku, że sam mu raczej nie pomoże. Wybiegł z kajuty by kogoś powiadomić. Wbiegając na schody omijał, co drugi by jak najszybciej znaleźć się na górze. Lecz nie znalazł się tam, ponieważ uderzył w jakiegoś marynarza, oboje się przewrócili i poturlali po schodach na dół. Xenar wytłumaczył mu, dlaczego tak się spieszył i poprosił by powiadomił jakiegoś lekarza. Tamten natychmiast pobiegłby wypełnić jego polecenie. Xenar postanowił nic nie robić, ponieważ się na tym nie znał. Poszedł powiadomić Zephonima i Risikę o stanie Nevara. Gdy stał obok krzeseł wyglądających jak fotele powiedział:
- Nevar jest pocięty, leży w swojej kajucie za chwilę lekarz ze statku powinien mu pomóc
 
Zobacz profil autora
Zaklinacz
Klanowicz



Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź

 PostWysłany: Śro 14:30, 29 Cze 2005    Temat postu: Back to top

wpadł do wody
- chm....
- powietrza ci braknie drogi marze
- przestań byc ironiczny i mi pomóż
- ty i te twoje zachcianki
- moje zachcianki ??!!
- sterowanie mną też jest moją zachcianką ?! Omało nas nie pozabijałeś mielismy to innaczej rozegrac !!!
- och przesadzasz gdybys zginoł bys był nie godny mnie a ja bym sie przeżucuiła na tego nieznajomego
- milcz i teraz go uzdrów nie mozemy dopuścic by zginoł ktokolwiek z tej grupy tym bardziej on
- yhmm - juz tego nie było teraz zam musiał sie zajac sobą
Mar wzioł z torby butelkę, otworzył ją, z butli ciagle wydostawały sie bąbelki powitrza, Mar bez głęprzego zastanowienia włozył ja do ust.
" dobra teraz trzeba ich dogonic jak by tu mam" - Mar siegnoł do torby i wyjoł z niej line z nietypow zakrzywionym hakiem. Miał szczęście łódź jeszcze sie nie rozpedziła, pszyspieszył kraulem i podczepił hak tak by nie przebic drewna a także by hak sie nie odczepił, przewiązał sie liną i czekał...


Nevar czuł tak jak by ktoś wchodził na jego teren mentalny nikogo tu nie było - runy ochronne by wykryły intruza - a jednak ciągle miał wrażenie że coś tu jest, niestety tak szbko jak sie to coś się pojawiło tak też znikło a sen trwał dalej...
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Śro 15:36, 29 Cze 2005    Temat postu: Back to top

Bariera, coś próbowało przedostać się wtedy przez moją skórę, próbowało leczyć rany.. Nie pozwoliłem.. Nie wiem dlaczego, ale nie chcę by ktoś czy też coś leczyło moje obrażenia.. Sam sobie poradzę.. - Nevar mówił przez sen. Wstał, rozglądnął się z zdziwieniem po pokoju drzwi były otwarte, nie zważając na nic ułożył się brzuchem do łóżka.
Zaczął coś nucić patrząc przez okrągłe okno na żałośnie przyczepionego do liny Mara.
- Są tacy.. to nie żart, dla których, jesteś wart: Mniej niż zerooo, mniej niż zerooo, mniej niż zerooo, mniej niż zerooo o o o o - przy jednym z "o" zakrztusił się i zadławił, gdy usłyszał kroki za drzwiami. Z małą pomocą magii zasnął.
 
Zobacz profil autora
Zephonim
Honorowy Zabójca



Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pon 17:30, 04 Lip 2005    Temat postu: Come as you are, as you were. As I want you to be. Back to top

Zephonim szedł pod pokładem statku i przechodził obok kajuty Nevara. Zajrzał do środka - jego towarzysz spał. Oparł się o ścianę obok drzwi i skrzyżował ręce na piersi. Kaptur miał jak zwykle narzucony na twarzy. Zaczynał go denerwować całkowity brak zainteresowania jego osobą (dziwne, wcześniej mu to nie przeszkadzało). Nikt nie powiedział "Co u ciebie?" albo chociaż "Cześć". Był całkowicie zapomniany, tak jak powiedziano mu jeszcze dawno, dawno temu.
Wszedł do swojej kajuty i zaczął ostrzyć sztylet.
 
Zobacz profil autora
Risika
Opiekunka Forum



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

 PostWysłany: Sob 20:23, 09 Lip 2005    Temat postu: Back to top

Gdy usłyszała złą nowinę natychmiast, nawet nie ubierając się, poleciała do kajuty Nevara. Obok stał Zephonim i Xenar.
- Ale nic mu nie będzie, prawda? - zapytała zmartwiona.
- Raczej nie, powinien się z tego wylizać - powiedział Xenar, przypatrując się jej chwilke a później znów odwracając wzrok w strone przyjaciela.
Ris, była zła na siebie że nic nie wiedziała i nie mogła pomóc Nevarowi.
- Zastanawiam się kto mu to zrobił... - wykrzywiła usta i spojrzała na Zephonima. Ten na nią jak zwykle nie patrzył. Przytuliła się lekko do niego. - Heh...
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Sob 21:52, 09 Lip 2005    Temat postu: Humor zmienny jest Back to top

Nev otworzył oczy tak jakby obudził sie z koszmaru. Podniósł się i odwrócił do okrągłego okienka. Nikogo nie było w wodzie. Nikt nie trzymał się liny i nie płynął za statkiem. Ręka zaciskała się w pięść i otwierała na zmianę przy akompaniamencie drgawek podobnych do skutków epilepsji czy padaczki. Gdy ponownie się zacisnąła, z pełnym impetem uderzyła w szklane okno, tak grube i twarde że nie mogła go przebić strzała z maksymalnie napiętego łuku. On też tego nie zrobił. Wstał, a raczej zeskoczył z łóżka i z nieobecnym wzrokiem, wpatrzonym w otwarte drzwi, rzekł:
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie.... Musimy jak najszybciej dostać się na wyspę - powiedział jakby głośniej.
Risika, Xenar i Zephonim, który przestał ostrzyć sztylet, spojrzeli po sobie.
- Ale.. hmm chyba mam dobrą nowinę - lekko się uśmiechnął - ktoś do nas dołączy.. Tak myślę.. I nie pytajcie o szczegóły, to tylko moje chore wróżby, taka zbyt przesadzona umiejętność. Stanowczo za dużo ćwiczyłem sztukę jasnowidzenia. - Wyglądał już normalnie, na zawołanie potrafił zmienić złość w uśmiech, w swoim życiu kierował się tylko tym czy aktualnie ma humor czy nie, miał - decyzje były pozytywne, nie musiał się z nikim pojedynkować, wystarczyła spokojna rozmowa. Gdy nie miał humoru, wszystko olewał i zamykał się w domu, czytając książki w swojej biblioteczce, pewnie dlatego nie ma w swoim domu niczego co nie było by przeczytane czy sprawdzone, żadnej mapy, zwoju, pergaminu, księgi, encyklopedii czy słownika.
Popatrzył na Zephonima, przypomniał sobie jak go spotkał i razem zaczęli swoją wędrówkę.
- Chodźmy coś zjeść - powiedział Nevar i wyszedł z kajuty.
Reszta drużyny stała tak jeszcze chwilę.
Gdy szedł tak korytarzem przypomniał sobie coś.
- Przecież nie mam ubrania !! - Pomyślał i zobaczył, że faktycznie nie ma na sobie nic prócz spodni, wszystko zostało w pokoju. Podrapał się po głowie.
- A z resztą.. Co mi tam - i wyszedł na zewnątrz. Usiadł do drewnianego okrągłego stołu i zaczekał na innych.
 
Zobacz profil autora
Zephonim
Honorowy Zabójca



Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Nie 17:07, 10 Lip 2005    Temat postu: Back to top

Pierwszy pojawił się Zephonim. Nevarowi wydawało się, że jest jakgbyby bardziej "ludzki" - szedł spokojnie z rękami i kieszeniach i patrzył na morze. Nawet zdjął kaptur, co w jego przypdaku nie było często wykonywaną czynnością. Oparł się o barierkę i nucił jakieś piosenki. "Przyjdź jaki jesteś, jaki byłeś, jaki chcę, byś był. Jako przyjaciel" mniej więcej coś takiego. Stał tak jeszcze chwile i zasiadł do stołu.
Chwilę potem doszli pozostali. Zephonim zastanowił się przez chwilę i pomyślał, że może warto być bardziej tolerencyjenym dla "tego" elfa Xenara.
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Warownia Strona Główna -> Sesje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach